W jaki sposób można przeżywać żałobę narodową? Odpowiedzi może być wiele, a licznych ich przykładów udzieliły w ostatnich dniach media, pokazując spontaniczne zachowania naszych rodaków. Nie wszyscy z nich zgadzali się w rozmaitych kwestiach ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim i innymi, którzy zginęli w Smoleńsku. Sympatie i antypatie polityczne poszły jednak w zapomnienie, liczyły się ludzkie odruchy. Modlitwy, długie chwile milczenia, kwiaty, znicze, płacz, wspomnienia – tak pewno zachowywała się większość. Nawet wpatrywanie się długimi godzinami w telewizor nie było i nie jest w ostatnich dniach niczym nagannym.

Część młodych ludzi, niektórzy w wieku studenckim, wpadła na pomysł zaiste oryginalny. Postanowiła czas skupienia, smutku, refleksji spędzić na szczycieńskim „orliku” przy ul. Spacerowej. Zdziwił mnie już sam fakt otwarcia w sobotę po południu i niedzielę tego obiektu. Przecież rozmaite sportowe związki zawiesiły do odwołania rozgrywki ligowe i pucharowe. Przypuszczam, że co najmniej część szczytnian spacerujących po parku nad Jeziorem Dużym Domowym z niesmakiem przypatrywała się młodzieńcom uganiającym się za piłką. Komentującym przy okazji w emocjach swoje i cudze zagrania... Pewnie dziwne by było, gdyby ktoś komuś zabraniał grać dla przyjemności w piłkę, nawet w sytuacji ogólnonarodowej żałoby. Nie jest to chyba przecież kwestia łamania prawa, tylko zasad przyzwoitości. Za tańczenie na trumnie na dożywocie raczej nie skazują. „Bądźmy razem” – słyszymy od soboty z ekranów telewizyjnych. Niektórzy najwyraźniej woleli być razem, ale osobno...

Wielu młodych ludzi męczy dziś martyrologia. Dla części już i kilka czy kilkanaście godzin w ciszy i skupieniu było w ostatnich dniach nie do wytrzymania. W weekend niejednokrotnie spotykałem roześmiane i krzykliwe grupki młodzieży, na której śmierć tylu ważnych rodaków nie zrobiła najwyraźniej specjalnego wrażenia. - Ale wymiotło – nonszalancko powiedział do kolegi dwudziestokilkulatek, którego w sobotę minąłem na Starym Mieście w Olsztynie. W autobusie, którym wracałem ze stolicy województwa, też nie było jakoś lepiej. Nawet chyba gorzej. Większość pasażerów stanowili studenci. Nasz przyszły „kwiat”. Rozluźnieni, uśmiechnięci, zadowoleni z faktu, że już po zajęciach, po następnym kolokwium. Tu nawet o „wymiataniu” nikt nie mówił. Istotne były najnowsze ploteczki czy rozmowy o niczym przez komórki...

Tak po ludzku - aż nie chce się wierzyć. Żałobę - i to aż trzydniową - ogłosiła daleka nam geograficznie Brazylia, przyzwoicie zachowali się handlowcy – w niedzielę nieczynne były nie tylko supermarkety, ale i niektóre sklepiki otwarte zazwyczaj w piątek i świątek, wykorzystujące każdą okazję do podreperowania sytuacji finansowej.

Krzepiące może być także to, że i wśród młodych nie brakuje osób potrafiących zachować powagę sytuacji. Świadczą o tym dojrzałe wypowiedzi nastolatków w ogólnopolskich mediach czy obecność nawet małych dzieci podczas niedzielnych uroczystości w Szczytnie. Część z tych młodych patriotów pewnie też lubi grać w piłkę.

Grzegorz Pietrzyk