Radny powiatowy Krzysztof Pawłowicz jest kolejnym samorządowcem z powiatu szczycieńskiego, którego obejmie postępowanie lustracyjne. Proces rozpocznie się 1 marca przed Sądem Okręgowym w Olsztynie.

Radny Pawłowicz - ps. Korsak

BOGATY MATERIAŁ DOWODOWY

Z wnioskiem do sądu wystąpiła prokuratura oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Białymstoku. Wnosi o wydanie orzeczenia, że radny złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.

Dotyczy to jego oświadczenia z 24 września 2007 r. złożonego w związku z ubieganiem się o mandat posła. Pawłowicz napisał w nim, że nie współpracował z organami bezpieczeństwa państwa. Tymczasem dwa miesiące później w kolejnym oświadczeniu, które złożył z racji sprawowania funkcji radnego powiatowego przyznał się do współpracy z SB i prawdopodobnej współpracy z Informacją Wojskową. Ta rozbieżność spowodowała wszczęcie postępowania. IPN kwestionuje prawdziwość pierwszego oświadczenia.

- W zestawieniu z innymi postępowaniami prowadzonymi w tutejszym biurze lustracyjnym, w tej sprawie jest stosunkowo bogaty materiał dowodowy – informuje rzecznik oddziałowego Biura Lustracyjnego w Białymstoku. Proces ruszy 1 marca.

TAKIE TAM DUPERELE

Krzysztof Pawłowicz przyznaje się do współpracy. Został zarejestrowany w 1980 r. jako TW pod pseudonimem „Korsak”.

- W okresie studiów w Koszalinie często wyjeżdżałem za granicę do znajomych w Anglii i Szwecji. Któregoś dnia w biurze paszportów poradzili mi, abym nawiązał współpracę ze służbą bezpieczeństwa, bo w przeciwnym razie mogę nie skończyć studiów – mówi Pawłowicz. Jego zadaniem miało być nawiązanie kontaktów z osobami pozostającymi w zainteresowaniu SB z terenu Człuchowa, gdzie Pawłowicz pracował w kombinacie budowlanym.

- Miałem podpytywać ludzi czy byli za granicą i jakie stamtąd wywieźli wrażenia. Takie tam duperele – mówi Pawłowicz, zapewniając, że te informacje nie mogły nikomu wyrządzić krzywdy.

Jednocześnie przygotowywano go też do działań za granicą. Nawiązał współpracę z kontrwywiadem. W roku 1982 otrzymał zadanie udania się do amerykańskiej ambasady w Pradze i zadeklarowania tam chęci współpracy ze względu na antykomunistyczne przekonania. Tak też zrobił, ale jednocześnie o swojej tajnej misji poinformował pracowników ambasady.

- Ujawniłem im prawdziwe powody dla jakich SB wysłała mnie do nich. Po powrocie przedstawiłem przebieg spotkania funkcjonariuszom SB, ale w wersji niepełnej – mówi Pawłowicz.

Radny zapewnia że nie ma wyrzutów sumienia. Uważa, że swoim działaniem nikomu nie zaszkodził. Dlatego nie zamierza składać mandatu zanim nie zapadnie w jego sprawie prawomocny wyrok.

To już trzeci przypadek z powiatu szczycieńskiego, w którym lustrowanym jest przedstawiciel samorządu. Pierwszym był wójt Dźwierzut Tadeusz Frączek, który ostatecznie uznany został za kłamcę lustracyjnego. Aktualnie toczy się w Olsztynie proces burmistrza Pasymia Bernarda Miusa. We wtorek 25 stycznia br., gdy „Kurek” będzie już w druku, sąd zadecyduje czy proces lustracyjny będzie miał poseł PSL Adam Krzyśków.

OPINIE

Henryk Żuchowski, szef „Forum Samorządowego”, które reprezentuje w Radzie Powiatu Krzysztof Pawłowicz, o jego działalności wie już od dłuższego czasu. Nie odradzał mu jednak startu w ostatnich wyborach samorządowych.

- Powiedział mi, że działał jako podwójny agent, a w takiej sytuacji odpowiedzialność może być inna – tłumaczy Żuchowski. Zapowiada, że w najbliższy czasie stowarzyszenie „Forum Samorządowe” zajmie stanowisko w tej sprawie.

Z kolei starosta Jarosław Matłach uważa, że skoro Pawłowicz nie zaprzecza temu, że zataił fakt współpracy z organami bezpieczeństwa, to powinien złożyć mandat radnego.

- Jeśli jest człowiekiem honoru – dodaje starosta.

NIKOMU NIE ZASZKODZIŁEM

Rozmowa

z Krzysztofem Pawłowiczem

- Dlaczego w pierwszym oświadczeniu nie przyznał się Pan do współpracy z organami bezpieczeństwa?

- Tak mi poradził ówczesny poseł „Samoobrony” Mieczysław Aszkiełowicz.

- Po dwóch miesiącach w kolejnym oświadczeniu napisał już Pan prawdę.

- Sądziłem, że jak naprawię błąd i napiszę przed wszczęciem postępowania lustracyjnego prawdziwą wersję, to unieważnię tę pierwszą, ale jak się okazuje byłem w błędzie.

- W takiej sytuacji wydaje się, że powinien Pan złożyć mandat radnego.

- Nie uczynię tego. Dopóki nie ma wyroku prawomocnego, jestem niewinny. Przypomnę tylko swoją niedawną sprawę karną, w której prokuratura zarzucała mi poświadczenie nieprawdy w dokumencie. Po trwającym cztery lata postępowaniu zostałem uniewinniony. Teraz finał może być podobny.

- W Radzie Powiatu zawsze Pan dba o czystość życia publicznego i etycznego, wytykając oponentom liczne uchybienia w tym względzie. Teraz mógłby dać im Pan dobry przykład.

- Czy można nazwać prawdziwą współpracą z organami bezpieczeństwa sytuację, jeśli o wszystkim wiedziała ode mnie strona, przeciwko której te działania były planowane?

- Ale przecież na zwykłych ludzi też Pan donosił.

- To były zwykłe pierdoły typu, czy ktoś planuje wyjechać do Niemiec, czy nie. Te informacje nie były cenne.

- Brał Pan za to pieniądze?

- Tak, w przypadku gdy ponosiłem koszty wyjazdów.

Andrzej Olszewski