Symbole komunistycznej epoki - Władysław Gomułka i Marceli Nowotko, wciąż patronują ulicom Rozóg. W tej małej miejscowości można spacerować też ulicami

X-lecia, XX-lecia i XXX-lecia PRL. Władzom samorządowym to nie przeszkadza, czego najlepszym dowodem jest fakt, że ich siedziba mieści się przy ulicy … 22 lipca.

Symbole komunistycznej epoki - Władysław Gomułka i Marceli Nowotko, wciąż patronują ulicom Rozóg. W tej małej miejscowości można spacerować też ulicami X-lecia, XX-lecia i XXX-lecia PRL. Władzom samorządowym to nie przeszkadza, czego najlepszym dowodem jest fakt, że ich siedziba mieści się przy ulicy … 22 lipca.

Nie chcą skończyć z PRL-em

Instytut Pamięci Narodowej od lat apeluje do samorządów o usunięcie symboli komunistycznych. Przypomina im, bo nie ma żadnej możliwości nacisku, że jest to w swej istocie forma okazywania czci i szacunku zbrodniczej ideologii komunistycznej i jej reprezentantom.

- Tolerowanie tego stanu jest sprzeczne z porządkiem prawnym Rzeczpospolitej Polskiej, a jednocześnie działaniem niewychowawczym, pochwałą zbrodniczych ideologii i zdrady Ojczyzny – argumentuje dr Maciej Korkuć, specjalista historii najnowszej, pracownik oddziału Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie.

BO MIESZKAŃCY NIE CHCĄ

- Taka sytuacja jest nie do przyjęcia – uważa były radny gminy Rozogi Mieczysław Dzierlatka. - Kultywowanie symboli związanych z początkiem PRL, kiedy Polacy ginęli za ojczyznę z rąk komunistów, uwłacza naszej godności.

Właśnie w gminie Rozogi aż roi się od symboli związanych z komunizmem. Blisko siebie położone są ulice: X-lecia, XX-lecia, XXX-lecia PRL, 22 lipca, Marcelego Nowotki czy Władysława Gomułki.

Przedstawiciele lokalnych władz do sprawy podchodzą ostrożnie. Wójt Józef Zapert powołuje się na konsultacje społeczne, które przeprowadzono tu kilka lat temu.

- Większość była przeciw zmianom i tak to zostawiliśmy – mówi wójt. Wspiera go przewodnicząca rady Teresa Samsel: - Skoro mieszkańcy ulic nie chcą zmieniać ich nazw – nie będziemy im tego siłą narzucać.

Podobne stanowisko zajmuje proboszcz rozoskiej parafii ks. Józef Midura

- Ludzie się już przyzwyczaili – tłumaczy.

Z kolei dziekan ks. Józef Dziwik chciałby zmian, ale moment na to, jak zastrzega, nie jest odpowiedni.

- Takie zmiany wiążą się z kosztami, a nasza gmina ma teraz dużo wydatków – tłumaczy dziekan. Do rozwiązania, jak zauważa, pozostałaby także kwestia przełamania świadomości społeczeństwa. Ksiądz deklaruje, że chętnie by się do takiej akcji włączył, jeśli byłaby taka wola wójta.

NASZ OBOWIĄZEK

- Takie tłumaczenia to częsty wybieg dla uzasadnienia bierności władz publicznych – uważa dr Maciej Korkuć. - Obywatele mają obowiązki także wobec tych, którzy byli ofiarami totalitarnych reżimów. Jeżeli ginęli oni za naszą wolność, to mamy obowiązek szanować pamięć o nich. Tymczasem w takich miejscach czcimy głosicieli ideologii, która stała się przyczyną śmierci milionów ludzi na całym świecie.

Zdaniem historyka z Krakowa, firmy nie powinny zbankrutować z powodu wydatku 30 złotych na nową pieczątkę. Istnieje także możliwość podjęcia uchwały o kilkuletnim okresie przejściowym, w którym mogłyby obowiązywać obie nazwy ulic. W tym czasie zużyją się papiery firmowe i inne rzeczy ze starym adresem.

RÓŻNE ZDANIE MIEJSCOWYCH HISTORYKÓW

Co na to miejscowi historycy?

- Niektórzy patroni powinni zniknąć z naszych ulic, np. Nowotko, chociaż ja sam noszę podobne nazwisko - mówi Marek Nowotka. Emerytowany nauczyciel historii, były radny powiatowy uważa, że wójt powinien „z tym tematem się zmierzyć”.

- Dziecko może zapytać rodzica czy nauczyciela czym ten patron się dla Polski zasłużył i wtedy pojawi się problem z logiczną odpowiedzią – mówi Marek Nowotka. – Trwanie dalej takiego stanu w obecnej Polsce nie przystoi.

Z kolei inny historyk, dr Zbigniew Kudrzycki, dyrektor Szkoły Podstawowej w Rozogach ma całkowicie odmienne zdanie.

- Każda epoka ma swoich bohaterów, a nazwy ulic i pomniki są świadectwem danych czasów. Minie kilka lat i okaże się, że znów będziemy musieli przemianować ulice. Zostawmy to samym mieszkańcom – apeluje dyrektor Kudrzycki.

U Macieja Korkucia budzi zażenowanie: - Jeżeli jeszcze raz będziemy ofiarą podobnego systemu to pewnie ktoś będzie chciał zmieniać nazwy, ale to nie znaczy, że dziś musimy wyręczać tych, którzy chcą manipulować pamięcią, głosić kłamstwa, i wychwalać zbrodniarzy.

Na koniec daje radę przedstawicielom samorządów, które tolerują na swoim terenie komunistyczne symbole: - Może by trzeba było wysłać ich na szkolenia do Izraela, żeby się dowiedzieli jak ważna jest pamięć o własnym narodzie.

SĄSIAD WOLNY OD KOMUNY

Sąsiadujący z gminą Rozogi Wielbark nie ma podobnego problemu. To jedna z niewielu miejscowości, która oparła się w czasach PRL-u komunistycznym patronom.

- Najbardziej z tym systemem kojarzyć się może ulica 1 Maja, ale to także święto mające korzenie w XIX wieku – mówi wójt Grzegorz Zapadka.

- 1 maja to święto socjalistyczne a nie komunistyczne, chociaż próbowano je w PRL zawłaszczyć, a to zasadnicza różnica - dopowiada Korkuć.

Ciekawostka jest fakt, że w okresie PRL-u uchowała się w Wielbarku ulica 11 Listopada.

Zdaniem wójta Zapadki błędem byłoby narzucanie z góry mieszkańcom Rozóg nowych nazw ulic.

- Powinno się do tego ludzi przekonać – uważa Zapadka. Dodaje, że w tym przypadku potrzebne są działania edukacyjne.

(o)/fot. M.J.Plttt, archiwum