Niedzielny spacer ukazał piękno, budzącej się po zimowym śnie, przyrody.

Wszystkie akweny wodne pozbawione lodowej okowy wesoło szemrały, a ptaki jak oszalałe nad głowami ćwierkały. Słoneczne promienie towarzyszyły wędrówce, a napotkane przeszkody po prostu trzeba było pokonać. Po raz kolejny za moim ulubionym pisarzem Zbigniewem Nienackim powtarzam, że wystarczy wyjść z domu, a przygoda nas powita. Mnie już powitała i radość dała.

Grażyna Saj-Klocek

Lody i kłody