Od niedawna leśnicy i strażacy z terenu powiatu mają nowych sojuszników w walce z pożarami lasów. Są nimi obserwatorzy, którzy w sezonie wiosenno-letnim ze specjalnych wież wypatrują ognia. Wśród nich nie brak również pań.

Wypatrzeć pożar

Z GÓRY LEPIEJ WIDAĆ

Im szybciej pożar zostanie zauważony, tym większe szanse na zmniejszenie jego skutków. Tymczasem patrolowanie rozległych kompleksów leśnych z ziemi nie zawsze dawało pożądane efekty. O wiele bardziej skuteczne są obserwacje prowadzone z tzw. punktów obserwacyjnych. Wtedy łatwiej zlokalizować miejsce pożaru i dokładnie określić jego współrzędne. Dawniej do tego celu służyły drewniane wieże. Obecnie już się ich nie spotyka. Nadgryzione zębem czasu, po prostu się rozsypały. W latach 80. niektóre nadleśnictwa wykorzystywały do monitoringu lasu telewizję przemysłową. Na wieży montowano kamerę, która przekazywała obraz do punktu alarmowo-dyspozycyjnego. To jednak nie zdało egzaminu.

- Obraz był czarno-biały, a do tego monitory miały małą rozdzielczość, co powodowało trudności w dostrzeżeniu na ekranie dymu - mówi st. kpt. Jacek Matejko z KP PSP w Szczytnie.

Po raz kolejny okazało się więc, że maszyna nie jest w stanie w pełni zastąpić człowieka.

Jesienią 2004 r. w powiecie szczycieńskim oddano do użytku trzy nowoczesne wieże służące do lokalizowania pożarów w lasach. Stoją one w Ciemnej Dąbrowie (Nadleśnictwo Szczytno), w Klonie (Nadleśnictwo Spychowo) i Jedwabnie (Nadleśnictwo Jedwabno). Taki sam obiekt stoi też na terenie Nadleśnictwa Wielbark w miejscowości Róg w powiecie nidzickim. Kolejna wieża będzie budowana na terenie Nadleśnictwa Korpele w rejonie Łysej Góry nad jeziorem Sasek Wielki. Obiekty funkcjonują dopiero od ubiegłego roku. Koszt budowy jednej dostrzegalni wraz z wyposażeniem to ok. 300 tys. zł. Inwestycje zostały sfinansowane ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Lasów Państwowych.

Wieże, nazywane też stałymi punktami obserwacji naziemnej lub dostrzegalniami przeciwpożarowymi, są wymagane na terenie nadleśnictw zaliczanych do I i II kategorii zagrożenia pożarowego.

JEDNA NIE WYSTARCZY

Jedna wieża jednak na nic by się zdała.

- Idea ich lokalizacji jest taka, by się wzajemnie "widziały". Jeżeli dym zauważy tylko jeden obserwator, wtedy trudniej umiejscowić pożar, jeśli jednak zostanie dostrzeżony przez dwóch, wtedy będzie to łatwiejsze - mówi Nadleśniczy Nadleśnictwa Szczytno Janusz Kleszczewski.

Wieże są umiejscowione w najwyższych punktach nadleśnictw. W linii prostej dzieli je odległość od 10 do 20 km. Każda z nich mierzy 37 metrów. Na szczycie znajduje się przeszklona kabina, w której na zmianę pełni dyżur dwóch obserwatorów. Pracują oni zwykle od 1 kwietnia do 30 września, kiedy zagrożenie pożarowe jest największe. Obserwacje zaczynają się o 9.00 rano, a kończą, w zależności od długości dnia - wiosną o 19.00 lub 20.00, latem o 21.00. Przy dobrej widoczności z wieży widać teren w promieniu 30 km. Obiekty są wyposażone w radiotelefon, telefon komórkowy, kątomierz służący do określania kierunku (azymutu) miejsca pożaru, mapę oraz lornetkę. Dyżurujący musi też prowadzić dziennik obserwacji. W przypadku zauważenia pożaru, informacje o jego lokalizacji trafiają do punktu alarmowo-dyspozycyjnego w nadleśnictwie. Praca obserwatora nie należy do łatwych i nie każdy może ją wykonywać.

- Osoby takie muszą mieć dobrą orientację w terenie, być odporne na zmiany temperatur i cierpliwie znosić długie godziny w samotności - wylicza Janusz Kleszczewski.

Kiedy zbliża się burza, obserwatorzy opuszczają swoje stanowisko ze względów bezpieczeństwa. Pewne niedogodności mogą odczuwać także podczas silnych wiatrów - konstrukcja jest odchylona od pionu i na skutek podmuchów się kołysze.

KOBIETY NA WIEŻY

W Ciemnej Dąbrowie na wieży pracują dwie panie. Jedna z nich, Jolanta Szczerbuk, mieszka w pobliskiej leśniczówce. Przyznaje, że obserwowanie lasu wymaga nie lada spostrzegawczości i cierpliwości. Na nudę i samotność jednak nie narzeka.

- Kiedy obowiązuje pierwszy stopień zagrożenia pożarowego, mogę jeszcze przejrzeć gazetę, ale przy trzecim bez przerwy obserwuję las - mówi Jolanta Szczerbuk.

Praca na wysokości dostarcza jej też wielu niezapomnianych wrażeń.

- Dzięki niej poznałam teren, miałam możliwość obserwowania ciekawych zjawisk, takich jak np. pylenie drzew czy trąby powietrzne - opowiada pani Jolanta.

Jedną z ważniejszych umiejętności, które musiała posiąść na początku, było rozpoznawanie różnych rodzajów dymów. Inaczej wygląda ten z ogniska, inaczej z wypalanej trawy a jeszcze inaczej z pożaru drzewostanu. Pani Jolanta, która od dziecka mieszka w lesie i jest żoną leśniczego, nie miała za to kłopotów z orientacją w terenie.

Według jej obserwacji, sąsiedztwo wieży wpłynęło pozytywnie na zachowania rolników z pobliskich wsi.

- Rzadziej wypalają trawy, bo wiedzą, że teraz wszystko widać - zauważa.

DOBRA INWESTYCJA

Również leśnicy zachwalają zalety nowych obiektów.

- Na pewno pieniądze wydane na te inwestycje nie były zmarnowane. Lepiej w ten sposób zapobiegać żywiołowi niż później liczyć skutki, które znacznie przewyższają nakłady poniesione na budowę wież - mówi Inżynier Nadzoru z Nadleśnictwa Szczytno Mariusz Karpiński.

W Nadleśnictwie Spychowo zdecydowana większość tegorocznych pożarów została w porę zauważona przez obserwatorów z wieży przeciwpożarowej w Klonie.

- Wieża jest cennym środkiem zapobiegawczym. Widać z niej wszystko i dzięki temu można opanować pożar nim zdąży się on rozprzestrzenić - podkreśla nadleśniczy Tadeusz Struziński.

LASY W NIEBEZPIECZEŃSTWIE

Wraz z nastaniem cieplejszych dni nie ma tygodnia, by strażacy nie wyjeżdżali do pożarów ściółki. W tym roku, choć to dopiero połowa maja, było ich już 14. W ciągu ostatnich pięciu lat najwięcej pożarów w lasach zanotowano w 2003 r. - 44. Przyczyny zawsze są te same.

- Głównym źródłem pożarów jest nieostrożność osób korzystających z dobrodziejstw lasu, zwłaszcza zbieraczy runa, którzy "umilają" sobie czas paleniem papierosów - mówi Jacek Matejko.

Zdarza się też, że grzybiarze lub amatorzy jagód przez nieuwagę pozostawiają swoje pojazdy z rozgrzanym katalizatorem spalin na poszyciu. Plagą są także wędkarze, którzy palą ogniska nad brzegami rzek i jezior. W okresie wczesnowiosennym niemałe zagrożenie stanowią też osoby wypalające trawy w bliskiej odległości lasu. Kolejnym źródłem pożarów są celowe podpalenia. Ostatnio ogień pojawia się najczęściej w lasach na terenie gminy Rozogi w Nadleśnictwie Spychowo. Zanotowano tam dotšd kilkanaście pożarów. Zarówno leśnicy, jak i strażacy podejrzewają, że to sprawka podpalacza.

- Przynajmniej 2/3 zdarzeń to nie przypadki - twierdzi Tadeusz Struziński.

OGROM STRAT

Żywioł powoduje ogromne straty, zarówno ekonomiczne, jak i ekologiczne. Tych ostatnich nie da się wycenić.

- Pożar niszczy leśne ekosystemy i zabija procesy życiowe wielu organizmów. Co prawda z biegiem czasu przyroda się odradza, ale trzeba jej pomóc - mówi Tadeusz Struziński.

Żywioł stwarza największe zagrożenie w uprawach leśnych lub w młodnikach, gdzie płoną całe drzewa i ogień szybko się rozprzestrzenia.

Najgroźniejszy w skutkach pożar w ciągu ostatnich dziesięciu lat miał miejsce na terenie Nadleśnictwa Wielbark na początku lipca 1998 roku. Spłonęło wtedy 12,5 ha lasu.

Ewa Kułakowska

2006.05.17