W gminie Jedwabno narasta konflikt wokół handlu obwoźnego. Władze zdają sobie sprawę, że łamane jest prawo, nie chcą jednak za bardzo ingerować, by nie narazić się zdecydowanej większości społeczeństwa.

Bitwa o handel

Krzywda sklepikarzy

Dynamiczny rozwój handlu coraz bardziej jest widoczny nie tylko w dużych i małych aglomeracjach miejskich, ale także w malutkich wioskach. Najlepiej można się o tym przekonać na przykładzie gminy Jedwabno. Po tamtejszym terenie krążą pojazdy z artykułami spożywczymi, które prosto "z wozu" kupują mieszkańcy okolicznych wsi.

To wywołuje niezadowolenie u miejscowych właścicieli sklepów, którym konkurencja na kółkach pomniejsza obroty, a co za tym idzie - i zyski.

- Jak to może być, my płacimy podatki i opłaty za wszelkie zezwolenia, a oni nic nie odprowadzają do kasy gminnej, handlują nielegalnie bez żadnej kary - mówią zbulwersowani sklepikarze. Dodatkową złość wywołuje u nich brak zdecydowanej reakcji ze strony władz, policji czy sanepidu.

Z rękami na policjantów

- Handel obwoźny artykułami spożywczymi może być prowadzony wyłącznie na targowiskach lub halach targowych w uzgodnieniu z właściwym organem państwowej inspekcji sanitarnej. Teren do takiego handlu musi być wskazany przez gminę - mówi powołując się na ustawę o warunkach zdrowotnych, żywności i żywienia sekretarz gminy w Jedwabnie Jolanta Drężek. Dodaje, że na obszarze całej gminy jedynym takim miejscem jest targowisko w Jedwabnie.

Problem doskonale znany jest władzom gminy i policji. Wójt Włodzimierz Budny zapewnia, że interwencje były.

- Dochodziło podczas nich do pyskówek. Ludzie z rękami lecieli na policjantów i ci w końcu odstępowali od interwencji - przyznaje wójt.

- Tym się powinna przede wszystkim zająć Państwowa Inspekcja Sanitarna - podpowiada sekretarz urzędu.

Niech płacą

- Wszystko byłoby w porządku, gdyby ci kupcy obwoźni płacili jakieś opłaty do kasy gminy. Wtedy byłoby sprawiedliwie, bo ci stacjonarni płacą podatki i to duże - proponuje radny Szczepan Worobiej.

Wójt Budny odrzuca jednak taką możliwość. Upowszechnienie handlu obwoźnego artykułami spożywczymi wiązałoby się z koniecznością wyznaczenia odpowiednich do tego miejsc. Musiałyby one spełniać wymogi, a to pociągnęłoby za sobą niemałe koszty związane m.in. z utwardzeniem wyznaczonego placu, zakupem i montażem szaletu zaopatrzonego w umywalkę i ciepłą wodę. Koszt takiego urządzenia wynosi 45 tys. zł, do tego trzeba doliczyć jeszcze instalację przyłączy, a to kolejne 10 tys. zł.

Po co płacić drożej

- Klient powinien decydować, co i gdzie kupować - mówi sołtys Kota Marianna Szydlik.

Z krótkiego jej wyliczenia wynika, że korzystając z usług "obwoźników" można sporo zaoszczędzić. I tak np. pół kilograma chleba przywiezionego z Mławy, pokrojonego i zapakowanego w folię, kosztuje 1,2 zł, podczas gdy w sklepie za kilogramowy bochenek wyprodukowany w GS-ie trzeba płacić 3,50 zł. Cena bułek też różni się zasadniczo: 0,35 lub 0,25 zł z wozu i 0,55 zł w sklepie. Z kolei sprzedawane z samochodu mleko kosztuje 1,5 czy 1,35 zł, a w sklepie ponad 2 zł.

- Co tu dużo gadać, każdy liczy się z groszem, bo większość to bezrobotni - mówi sołtys, która, tak jak zdecydowana większość mieszkańców Kota, chętnie kupuje towar z samochodu. Handlowców z Mławy chwali za to, że w swojej ofercie mają stary chleb, sprzedawany za pół ceny.

Przeinwestowany GS

Radni w Jedwabnie dziwią się dlaczego chleb produkowany w ich GS-ie jest tak drogi.

Prezes Ryszard Dunajski odpowiada, że przyczyn tego należy szukać w roku 1982, kiedy to z rozmachem rozbudowano piekarnię, zakładając, że będzie zaopatrywała w pieczywo 7 tys. mieszkańców, a w lecie dodatkowo jeszcze liczną rzeszę turystów. Plany nijak się jednak miały do rzeczywistości. Dziś na terenie gminy chleb sprzedawany jest także z innych piekarni, m.in. z Mławy czy Szczytna, co powoduje, że moce przerobowe GS-owskiej piekarni nie są w pełni wykorzystywane. Powierzchnia została ta sama, trzeba za nią odprowadzać spore podatki, a to ma bezpośredni wpływ na kalkulacje cen pieczywa.

Ostrzeżenie wójta

Wszystko wskazuje na to, że handel obwoźny na dobre zadomowi się w gminie Jedwabno. Wójt Budny jest przeciwnikiem radykalnych posunięć. Liczy na to, że problem z upływem czasu sam się wyciszy.

- Interwencja policji może doprowadzić do takich konfliktów między społeczeństwem lokalnym a handlowcami, że się nie pozbieramy i to długo - ostrzega wszystkich radnych, przypominając im, że przecież owo społeczeństwo to ich elektorat.

Andrzej Olszewski

2004.09.29