Obszar biedy w gminie Jedwabno systematycznie się powiększa. Władze lokalne niewiele mogą zrobić, by tę sytuację poprawić. Pomocny mógłby być rząd, ale ten, zamiast ulżyć, jeszcze bardziej przykręca śrubę.

Studzenie nadziei

Niewesołe informacje przekazał na ostatniej sesji Rady Gminy (15 kwietnia) wójt Włodzimierz Budny. Odnosząc się do sytuacji w opiece społecznej przyznawał, że z roku na rok jest gorzej. Za coraz większymi obowiązkami nakładanymi przez państwo nie idą środki finansowe. W ub.r. Agencja Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa zaprzestała finansowania dożywiania dzieci z rodzin popegeerowskich, a także wycofała się z wspierania aktywnych form walki z bezrobociem. Z tej pomocy agencji korzystało rocznie 65 dzieci i 12-14 osób dorosłych, którym dawano zatrudnienie.

Wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej rok temu na gminy spadło nowe zadanie w postaci wypłacania zasiłków rodzinnych. To spowodowało wiele zamieszania i niezadowolenia wśród mieszkańców.

- Jakoś się z tym uporaliśmy, ale w tym roku mamy znacznie gorszą operację - żalił się wójt. Chodzi o stypendia (w formie rzeczowej) dla dzieci pochodzących z rodzin ubogich. Według ustawy należą się one uczniom, u których dochód na jednego członka rodziny nie przekracza 316 zł. Z terenu gminy wpłynęło do urzędu 360 wniosków w tej sprawie, z czego zakwalifikowano 270.

Niezadowolenie wójta wynika z tego, że na realizację zadania przekazano z budżetu państwa środki na poziomie... 20%. Nie wiadomo jeszcze, w jakiej wysokości gmina ustali stypendium, ale już na sesji wójt ostrzegał, żeby nie spodziewać się rewelacji.

- Ludzie oczekują, że na każdy przyjęty wniosek zostanie przyznane stypendium w wysokości minimum 45 zł, że to jest pewnik - mówił Budny i zaraz rozwiewał te nadzieje. - Nie da się, proszę państwa, tego tak zrobić.

Władze gminy zastanawiają się teraz, jaki wybrać system przyznawania stypendiów, by był on najsprawiedliwszy.

Budny zaapelował do radnych i sołtysów, aby przekazali te informacje mieszkańcom swoich wsi, "bo sprawa nie jest prosta".

Trudne czasy

Od 1 września gmina przejmie na swoje barki wypłatę świadczeń dla rolników oraz pracowników firm zatrudniających mniej niż 20 osob. Dotychczas te zadania należały do KRUS i ZUS.

- Będzie to operacja trudna i skomplikowana, ludzie będą się niecierpliwić, a skala biedy i tak jest już straszna - mówił wójt.

Utyskiwał też na pozbawienie gmin możliwości zatrudniania bezrobotnych w ramach robót publicznych, które w niewielkim stopniu obciążały samorządową kasę. W tej chwili można ludzi zatrudniać tylko do prac interwencyjnych, ale w takich przypadkach do jednego etatu trzeba dopłacić 600 zł.

- Nasz budżet w żaden sposób tego nie zdzierży - nie pozostawiał żadnych złudzeń bezrobotnym w swojej gminie wójt Budny.

(o)

2005.05.11